chyba muszę poprosić mamę, aby opisała choć trochę te moje zdjęcia :) mamusiu, pomożesz?
środa, 20 października 2010
sobota, 9 października 2010
E' viva espana ole!
wreszcie nadszedł długo oczekiwany przez wszystkich w domu czas kolejnej wyprawy... znowu wyruszamy na półwysep iberyjski, tylko tym razem we trójkę, Majka niestety miała inne plany a Zwojtek poleciał za ocean oglądać yogiego...
no to w drogę... w sumie przejechałam 6760km i trochę, w tym:
5210km samolotem polskiej żeglugi powietrznej
1500km samochodem
50km metrem w MAD i BCN
0km na nóżkach
dużo w wózku, mało w huście i troche na rączkach u 'mama & tata' ;)
zobaczyłam Madryt, Toledo, Avilę, Segowię, Santillanę del Mar, Santander, San Sebastian, Pampelunę i Barcelonę!
a było tak...
no to w drogę... w sumie przejechałam 6760km i trochę, w tym:
5210km samolotem polskiej żeglugi powietrznej
1500km samochodem
50km metrem w MAD i BCN
0km na nóżkach
dużo w wózku, mało w huście i troche na rączkach u 'mama & tata' ;)
zobaczyłam Madryt, Toledo, Avilę, Segowię, Santillanę del Mar, Santander, San Sebastian, Pampelunę i Barcelonę!
a było tak...
szlak wyznaczały nam kolejne restauracje :)
czasami napotykaliśmy na drodze jednak równiez jakieś pozostałości po arabach albo jakichs innych ludach :)nie omijaliśmy również madryckich parków, wsród których króluje retiro
chyba porzucę marzenia niedoszłego cyklisty na rzecz vespy! tata mówił że mi do twarzy ;)
chyba porzucę marzenia niedoszłego cyklisty na rzecz vespy! tata mówił że mi do twarzy ;)
na północy w santillana del mar czekał na nas juz zniecierpliwiony bruk..., dużo bruku! ale mój bolid sobie z nim znakomicie poradził, po przyjeździe wprawdzie główny inżynier musiał poprawić troche zawieszenie ale w sumie było wygodnie i bez poślizgów ;)
rynek główny w santillana del mar, mieście trzech kłamstw...
w krainie deszczowców! piękna i zielona cantabria przywitała nas londyńską pogodą, ale i tak było pięknie! i dużo krówek muu było!
nie było kąpania bo zimno!
ja i mama w cantabrii na klifach!
cała nasza rodzina!
głównym celem podróży na północ był kraj basków... i perła atlantyku Donostia-San Sebastian!
La Concha podbiła moje serce! i taty chyba też ;) nie wspominając surferskiej plaży w sercu San Sebastian!
na koniec podróży zostawiliśmy sobię inną perłę - gaudiego, picassa, barcelonettę i la ramblę!
polubiłam zabawy w piachu, prawie jak nad Bałtykiem :)
na koniec podróży zostawiliśmy sobię inną perłę - gaudiego, picassa, barcelonettę i la ramblę!
zaczepiałam chyba wszystkich barcelończyków swoim uśmiechem i wygrałam tytuł 'la chica muy sympatica', nie wiem co to znaczy ale tata mówił że to dobrze :)
gaudi (też antonina :) w mistrzowskim stylu... sagrada familia wciąż w budowie! juz 84 lata bez mistrza...
Subskrybuj:
Posty (Atom)